Polska śmietnikiem Europy? Mirocin Dolny koło Nowej Soli w Lubuskiem, to kolejne miejsce w Polsce, do trafiają potencjalnie niebezpieczne odpady?Ciężarówki zwożą odpady od kilku lat, a mieszkańcy wciąż nie mogą niczego dowiedzieć się od lokalnych władz. Na czym polega „wzorowa rekultywacja terenu” po FSO?
Mirocin Dolny koło Nowej Soli w Lubuskiem czeka katastrofa ekologiczna? Media biją na alarm, że do lasu oddalonego niespełna kilometr od domów, trafiają odpady nieznanego pochodzenia z wielu krajów. Mieszkańcy założyli Społeczny Komitet Mieszkańców Mirocina Dolnego i zgłosili sprawę do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w zielonej Górze. Otrzymali jedynie informację, że „to jest wzorowo prowadzona rekultywacja” i „lepiej będzie, gdy dadzą sobie spokój”.
Mirocin Dolny zagrożony? Tajemnicze odpady
Jak pisze RMF FM, chodzi o rekultywację dawnego składowiska odpadów poprodukcyjnych z fabryki FSO w pobliskim Kożuchowie. Teren przez wiele lat leżał odłogiem, a żwirowe doły zamieniły się w stawy. Miejscem zainteresował się biznesmen z Częstochowy, który wystąpił o zgodę na rekultywację dawnego składowiska i chciał tam hodować alpaki. Media podają, że grozi mu jednak wstrzymanie pozytywnej decyzji dot. rekultywacji terenu. Co wówczas stanie się ze składowiskiem odpadów?
Krzysztof Raczykowski, sołtys Mirocina Dolnego, w 2019 roku mówił, że obawia się, iż ktoś kupił „teren nie po to, by rekultywować, ale by przywieźć więcej odpadów i zniknąć”. Jego zdaniem „w glebie jest cała tablica Mendelejewa”.
Działka owiana jest złą sławą. Gdy FSO produkowało w Kożuchowie sprzęgła przywożono na nią ścieki z fabryki. Wodę zmieszaną z metalami ciężkimi lano do zbiornika. Dziś FSO już nie ma, a zbiornik porzucono -czytamy na zielonagora-nowasol.regionalna.pl.
Odpady z Niemiec w Polsce
Media podają, że gdy tylko rozpoczęły się prace ziemne, na miejscu pojawiły się ciężarówki z odpadami. Mieszkańcy ustalili na podstawie rozmów z kierowcami, że zwożono tam odpady z Austrii, Niemiec i Holandii. Narzekają, że w ciepłe dni w okolicy unosi się smród ze składowiska i obawiają się, jaki będzie miało wpływ na wody gruntowe.
Do dziś przyjeżdżają tu także tiry z całej Polski – są rejestracje ze Śląska, z Mazowsza. My nie mamy pojęcia, co tak naprawdę tam trafia – mówią reporterowi RMF FM Mateuszowi Chłystunowi mieszkańcy Mirocina Dolnego.
TVP3 podaje, że przedsiębiorca, który rekultywuje teren zapewnia, iż zwożony materiał nie jest niebezpieczny dla środowiska naturalnego, ani dla ludzi. Jak mówi, odpady to m.in. popiół, gruz, minerały, kompost i osady komunalne. Co więcej, w 2023 roku zrekultywowany teren w Mirocinie Dolnym ma być przeznaczony pod rolnictwo.
Na rmf24.pl możemy przeczytać, że odpowiedzialna za przedsięwzięcie firma już dwukrotnie zmieniała nazwę i skład zarządu oraz formalną siedzibę i adres korespondencyjny. Tymczasem Ireneusz Winiarski z Częstochowy, którego firma kupiła działkę, odpiera zarzuty i powiedział w 2019 roku, że korona zbiornika jest zniszczona i mogłoby dojść do skażenia wód gruntowych, więc prowadzona przez niego rekultywacja zapobiegła katastrofie ekologicznej.
Rekultywacja polega na uszczelnieniu osadnika i zabezpieczeniu przed przemywaniem wodami opadowymi. Wykonamy warstwę ochronną istniejącej izolacji. Następnie dosypiemy wapno, popioły czy gipsy, żeby związać na stałe te wszystkie metale ciężkie zawarte w osadzie pogalwanicznym. Zbiornik uszczelnimy matami bentonitowymi, geowłókniną, folią i obłożymy oponami wypełnionymi pospółką, które stworzą warstwę ochronną i nośną – wyjaśnił Ireneusz Winiarski.
Zagraniczne odpady w Polsce i prawo unijne
Co mogą zrobić mieszkańcy Mirocina Dolnego z zagranicznymi odpadami? Wojciech Laska, rzecznik Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska, podkreśla, że „żaden kraj Unii Europejskiej nie może bez uzasadnienia zabronić transgranicznego przemieszczania odpadów. Katarzyna Fuks (firma Pri Bazalt Rekultywacja) dodaje, że odpady są przemieszczane, ponieważ „korzystamy z dobrodziejstw przepisów unijnych” pozwalających na swobodne transportowanie produktów między państwami.
Portal Money.pl przypomina, że co roku do Polski trafia kilkaset tysięcy ton odpadów z zagranicy, m.in. z takich krajów jak Niemcy, Australia, Nowa Zelandia, Włochy, Wielka Brytania, a nawet Nigeria, skąd trafiają do nas zużyte akumulatory. Okazuje się, że transgraniczne przemieszczanie odpadów jest powszechnym zjawiskiem w Europie, a Polska nie jest liderem. Przykładowo, rocznie do Niemiec trafia ponad 6 mln ton odpadów – szesnastokrotnie więcej niż do Polski. Problem polega na tym, że na terenie Polski często chodzi do nielegalnej utylizacji i następuje zdeponowanie w mogilnikach, wyrobiskach czy przetrzymanie w magazynach bez planu na przetwarzanie.
Jest to taka sama branża jak każda inna, a surowce wtórne są traktowane jak każdy inny towar. Nie ma tu miejsca na rozważania, czy wolimy krajowe, czy zagraniczne. Tak samo, jak w innych branżach, kupuje się od tego, kto daje lepszą cenę i jakość – mówi Marta Krawczyk z organizacji odzysku opakowań Rekopol. (Money.pl)
Źródło zdjęcia:
- Mirocin Dolny – czy rzeczywiście trafiają tam niebezpieczne odpady z Niemiec?: Google Maps